ARTYKUŁ W BUDOWIE !
Styl Shotokan
Bazujemy na stylu Shotokan, którego stworzenie przypisuje się Gishin'owi Funakoshi. Nie ograniczamy się jednak wyłącznie do jednego stylu ponieważ karate powinno być uniwersalne i skuteczne. Świat ewoluuje, stawia przed nami coraz to nowe wyzwania i tak samo jest ze światem sztuk walki.
Sam Funakoshi zresztą nie uważał, że stworzył jakiś nowy styl. W swoim karate pozostał podobno wierny starym technikom wyuczonym na Okinawie. To jego uczniowie byli głównie autorami zmian (w tym synowie np. Gigo Funakoshi). Jemu natomiast zawdzięczamy promocję karate w Japonii i na świecie.
Zmiany, które zaszły w karate po jego zaszczepieniu na grunt japoński miały w założeniu ułatwić nauczanie masowe (sp. w szkołach i na uniwersytetach). Trzeba było skodyfikować techniki, opracować nowe metody nauczania. To np. było przyczyną zmiany niektórych kata (form) w ten sposób, aby rozpoczynały i kończyły się w tym samym miejscu (co wcześniej wcale nie było regułą). W ten sposób łatwiej sprawdzić np. długość pozycji. Kata zyskały również znaczniej bardziej dynamiczną formę. Znacznie większą uwagę zaczęto również przywiązywać do sprawności fizycznej, ponieważ przyjęto założenie że w sytuacji zagrożenia i stresu traci się 50% swoich możliwości. Dlatego np. wydłużono pozycje, żeby te "skrócone przez stres" również pozostały względnie długie. Sam Funakoshi mówił, że "długie i niskie pozycje dla początkujących a krótsze i wyższe dla zaawansowanych".
Karate tradycyjne a sportowe
Sport pojawił się w karate po przeniesieniu go na grunt japoński. Starzy mistrzowie (w tym także Funakoshi) byli temu przeciwni i traktowali to jako wypaczenie istoty karate. Zdawali sobie jednak sprawę, że to nieuniknione. Problem z karate sportowym jest taki, że do dyspozycji mamy określoną liczbę technik a te najbardziej niebezpieczne są z oczywistych względów wykluczone. Do tego dochodzi specjalizacja. Niestety, ale jeśli chce się osiągać na prawdę wysokie wyniki to należy skupić się tylko na tym, co może przynieść punkt na zawodach. Inna sprawa to przepisy sportowe, tu można to, a tego nie i odwrotnie.
W wielkim skrócie zasady według jakich są przeprowadzane zawody w stylu Shotokan:
- walka głównie z dystansu;
- zawody rozgrywane w formule light contact (dopuszczalny jest lekki kontakt), punkty przyznawane są tylko wtedy jeśli technika jest poprawna;
- podczas zawodów i w procesie szkolenia wyprowadzamy oczywiście kontrolowane techniki na poziom głowy;
Wyobraźmy sobie, że do konfrontacji dochodzi np. w autobusie (czego oczywiście nikomu nie życzę). Nagle okazuje się, że nie mamy pod stopami maty, nie możemy się "rozbujać" w naszej długiej idealnej pozycji zenkutsu dachi a przeciwnik ośmiela się atakować nas "niedozwolononymi technikami". Co wtedy? Oczywiście lepiej umieć cokolwiek niż nic (a najlepiej starać się nie doprowadzać do takich sytuacji).
Nie chcę oczywiście umniejszać zawodnikom ich umiejętności, ale są to zagadnienia, z którymi karate musi się mierzyć. Osobiście uważam, że sport w karate jest bardzo dobrym narzędziem szkoleniowym, służącym do osiągnięcia wyższego celu. Nie powinien jednak stanowić celu sam sobie. Poza tym dochodzę ostatnio do wniosku, że karate sportowe (olimpijskie etc.) na najwyższym poziomie, jest z karate tradycyjnym (rozumianym jako samoobrona) nie do pogodzenia. Być może niektóre ortodoksyjne autorytety uznają mnie za wichrzyciela ale już się wyleczyłem ze ślepopoddaństwa w tym temacie.
Podsumowując podchodzimy do karate głównie jako sztuki samoobrony (choć czasem przez atak ;-)
Kata!
W naszym klubie bardzo dużą uwagę przywiązujemy do kata (form) i ich praktycznego zastosowania (przynajmniej na tyle na ile pozwala na to stopień zaawansowania grupy). Natomiast jeśli coś kuleje w poszczególnych technikach no to wtedy trzeba to "wykuć" w tzw. kihonie, czyli ćwiczeniu poszczególnych technik. Tak się złożyło, że większość z moich nauczycieli uznawanych było (jest) za specjalistów w dziedzinie kata a i ja (czyli prowadzący treningi) bardzo ten temat lubię.
Lista Kata (nazwy + tłumaczenia)
Karate a teraźniejszość
Dzisiejszy świat jest taki, że każdy chce jak najwięcej i jak najszybciej i jeszcze do kompletu jak najlepiej. W sztukach walki (w karate szczególnie) nie da się tego zrobić. Trzeba włożyć na prawdę dużo pracy aby nasz trening miał sens. Nie da się tego robić "na skróty".
Moją wielką bolączką jest, kiedy ludzie uprawiający inne "nowoczesne" sporty walki mówią, że karate jest "niepraktyczne".
No cóż, to trzeba w takim razie uczyć i trenować tak, aby było praktyczne.
Nie oglądając się przy tym na ograniczenia stylu, regulaminy zawodów, zależności organizacyjne, itp.
Karate a filozofia
Jest dużo różnych sportów i sztuk walki. Tym co wyróżnia karate spośród nich jest na pewno cała otoczka filozoficzna. Wiele już powstało opracowań na ten temat a istota tematu jest moim zdaniem nie do końca uchwytna i bardzo trudna ostatecznie do wyjaśnienia. Weźmy pod uwagę sam strój, kolor biały ma na dalekim wschodzie podobne znaczenie jak u nas czarny (np. w ubiorze duchownych). Choć niektórzy mogą po prostu powiedzieć, że wywodzi się z bielizny, w której wygodnie było ćwiczyć. Trzeba ją było tylko odpowiednio wzmocnić, żeby nie podarła się podczas treningu.
Generalnie problem moim zdaniem pojawia się wtedy kiedy ktoś mówiąc o karate stawia aspekty duchowo - filozoficzne ponad utylitarnymi. Wtedy zaczynam mieć obawy czy chodzi o skuteczną sztukę walki czy o jakąś sektę. Uprawiać filozofię można też parząc herbatę, nie trzeba się przy tym pocić.
Podsumowując musi istnieć równowaga pomiędzy sferą fizyczną i psychiczną.
Przyjmijmy, że wszystkie style karate mają jeden cel (nauczenie skutecznej samoobrony), ale różne mogą być drogi do osiągnięcia tego celu. Wyobraźmy sobie, że karate to góra. Celem jest zdobycie szczytu, ale drogi dojścia na szczyt mogą być różne. Jedni wybiorą drogę na której więcej zależy od siły i odporności, a inni taką na której bardziej liczy się szybkość, dynamika, dystans, spryt. Choć prawda jest taka, że wszystkie te cechy się zazębiają. Na nic siła bez szybkości, albo dynamika bez odporności na ciosy. Choć jest takie powiedzenie, że nie ma odpornych na ciosy, są tylko te źle zadane :-)